Jeśli miałabym wymienić jedno z największych osiągnięć współczesnych czasów, bez wahania wskazałabym na trening z użyciem metod niewymagających awersji. "Tresurę" opartą na wzajemnej współpracy pomiędzy zwierzęciem a trenerem. Odejście od używania bólu i lęku, jako narzędzi kontrolujących zwierzę, przynoszących szybkie efekty.
Żyrafa. Zwierzę na pozór tępe, jak wszystkie przeżuwacze. Bądźmy szczerzy-mielenie pokarmu i wiecznie pulsujące policzki nie dodają inteligencji ;) Teoretycznie też nie są groźne, tyle tylko, że są WIELKIE, bo ważą nawet i 1200 kg. Pytanie przeze mnie dzieci, czy żyrafa jest niebezpieczna, zawsze odpowiadają "nieeeee!". Te same dzieci nagle milkną i wybałuszają oczy, gdy dodaję, że siła kopnięcia wystarczy by zabić lwa. A dopiero co człowieka...
Trening to nie wszystko. Trzeba dbać o rozwój mentalny: czyli prosty pomysł na karmnik dla żyraf.
Mimo wszystko zakochałam się w nich na zabój. W żyrafach znaczy się. Majestatyczne, piękne, mądre, czujne ale...gdy obdarzą cię zaufaniem, zyskasz coś, czego nie da się opisać słowami. Zwierzę (dzikie), które rozpoznaje Cię w tłumie, wypatruje cię wśród różnych twarzy, podchodzi cię przywitać tak po prostu a nie dlatego, że masz jedzenie...Gdy dodatkowo możesz zaobserwować proces, w którym płochliwe zwierzę zaczyna być w twoim towarzystwie pewniejsze siebie, mniej wyczulone na dotyk i niespodziewane dźwięki, chętniejsze do kontaktu i bardziej ciekawskie...nie sposób się nie wzruszyć.
Jednak zdobyć zaufanie to tylko pół sukcesu. Nie zawieść go...to jest prawdziwe wyzwanie!
Są egzaminy sprawdzające umiejętności trenera i testy sprawdzające jego wiedzę. Jednak prawdziwym potwierdzeniem kwalifikacji nie jest papier a sytuacja, która owe umiejętności wystawi na próbę.
Dla mnie takim wydarzeniem było uczestnictwo w kręceniu spotu reklamowego z udziałem żyrafy właśnie, a dokładniej mojego podopiecznego-Timona.
Dzień spędzony na oswajaniu go z kamerą, plandekami, blendami, statywami, kablami i ekipą filmową. Przewidywanie zachowań Timona i zaspakajanie oczekiwań filmowców ale z uwzględnieniem samopoczucia i możliwości głównego bohatera. Jednym słowem, naprawdę DUŻE wyzwanie.
Chwile, w których balansowałam pomiędzy kopytami 6 metrowej żyrafy, porozumiewając się z nią za pomocą gestów, mowy ciała i słów, wyłapując zachowania, które miały być powtarzane, zapamiętam jako jedne z najcenniejszych w moim życiu.
Zaufania, którym mnie obdarzył Timon, a które okazywał, zerkając na mnie w każdej z nowych dla niego sytuacji, nie mogę porównać z niczym, czego doświadczyłam do tej pory. Bezbłędne podążanie za targetem, wprowadzanie i sprowadzanie go z wybiegu, aby filmowcy mogli podładować sprzęt, bądź wymienić różnorakie elementy kamer czy też aparatów znajdujących się blisko jego kopyt, naprowadzanie go na punkt, w którym miał pozować do kamery i to jeszcze z wyprostowaną szyją...i aż dziw, że tyle godzin ciężkiej pracy i skupienia zamknęło się w 15 sekundowej reklamie ;)
I choć nikt nie wręczył mi pisemnego podziękowania, nie wystawił dyplomu ani nie trzasnął pieczątki, to wiem, że lepszego zapewnienia o tym, że coś tam jednak wiem o trenowaniu zwierząt, nie potrzebuję.
I tylko żal, że nie doczekałam się zdjęć z planu filmowego, które były mi obiecane :(
Dokopałam się tylko jednego, z ujęciem Timona na ekranie kamery.
Ujęcie z planu filmowego
Rodzina w komplecie. Po prostu kocham! :)
A sama reklama, do obejrzenia poniżej. Gdybym nie była po drugiej stronie, w życiu nie uwierzyłabym, ile ciężkiej pracy wymaga taki króciutki spocik...
Wspaniałe doświadczenie! Tylko zazdrościć takiej możliwości! :)
OdpowiedzUsuńAle jaja... byłam przekonana, że ta żyrafa jest komputerowa :D
OdpowiedzUsuńNiw Ty jedna! :D
UsuńA samo doświadczenie pracy z tak egzotycznym zwierzęciem, na prawdę godne pozazdroszczenia :-)