poniedziałek, 29 lutego 2016

Ferie z perspektywy petsittera.

Choć ferie dla mnie już od lat mają inne znaczenie (bo lata szkolne i studenckie daaaawno minęły), to jednak nadal mnie dotyczą. W dodatku w tym roku padł rekord ilości podopiecznych, jakich przypadło mi gościć. Na szczęście Zwierzyniec pomieścił wszystkich :)


Cztery psy (wraz z moją Emczysławą) o zupełnie innych charakterach, przyzwyczajeniach i predyspozycjach, które mimo wszystko stworzyły bardzo zgrane stado. Była to również świetna lekcja dla mnie pod tytułem "Rasa w teorii a praktyce".

Shar-pei


Zaczniemy od Thora. Przyjechał jako pierwszy i spędził ze mną pełne dwa tygodnie.
Co mogę powiedzieć o tej rasie?
Uparty indywidualista robiący to, na co ma ochotę. Inteligenty, ale dający się przechytrzyć.
Kanapowiec, ciepłolub i amator dobrego jedzenia.
Zmorą była flexi, z pomocą której Thor robił z człowiekiem co chciał, ciągając go pod każdy krzak, krzaczek, krzaczuszek. I który po dwóch spacerach na smyczy normalnej zrozumiał, że ciągnięcie to zbędny wydatek energetyczny-krzaczki nie uciekną, i każdy spokojnie będzie można oznaczyć tak z jednej, jak i z drugiej strony...


GŁASZCZ!
 
Choć charakter miał twardy (poza mną, innych ludzi traktował z dużą rezerwą), deszcz zamieniał go w zziębniętego i bezbronnego pieska. Z kolei minusowe temperatury automatycznie kierowały go na drzemkę pod grzejnikiem, by rozgrzać zmarznięty tyłeczek.
Chrapanie czasami przypominało chroniczny katar podczas snu, a czasami było prośbą o odrobinę pieszczot w ciągu dnia. Ale taka już ozdoba tej rasy.

BOS (Biały Owczarek Szwajcarski)


Zupełne przeciwieństwo Thora. Antlika jest jeszcze szczeniakiem o psychice porównywalnej do roztopionej plasteliny. Wszystko jest interesujące, skupienie uwagi na dłuższą chwilę jest wycieńczające (tak ją jak i mnie) a choćby za oknem było -25, dla niej i tak będzie za gorąco...

 Masz jedna milisekundę na zrobienie tego zdjęcia i pędzę dalej!
 

Uchwycić ją na zdjęciu jest niezwykle trudno, a wszystko co znajdzie się w zasięgu pyska...zostanie wzięte do pyska. W zależności od tekstury i smaku danego przedmiotu może zostać rozniesione, zjedzone lub zniszczone. Klamki służą po to, by je otwierać, a miski i talerze-by je opróżniać. Niecierpliwość i ekscytacja wynoszą w skali od 1 do 10 sto, a umiejętność kontrolowania emocji wyceniam na -50 :P Na szczęście są to psy pojętne i inteligentne, a ja mam już pewne doświadczenie, więc poziom strat był praktycznie znikomy, a każdy kolejny dzień zamieniał Antilkę w spokojną i bardziej cierpliwą pannicę.

Naszła mnie też myśl, że to kolejna biedna rasa, która swoją urodą może zauroczyć i zagłuszyć zdrowy rozsądek przyszłego opiekuna. Bo nie jest to pies dla ludzi niedoświadczonych. W dodatku potrzebuje bliskiej obecności człowieka.

Labrador Retriever

 

Rasa doskonale wszystkim znana. Rozpędzone czołgi kochające ludzi, psy, koty, drzewa i wszystko co pokochać (nie) można. Hunter był u nas już po raz kolejny, więc tu zaskoczeń nie było żadnych. No może poza rozmiarem wagi, która się chłopakowi troszkę zwiększyła. Pies, który prawdopodobnie dziennie pije tyle wody, ile żyrafa w ciągu tygodnia (czyli 7,5 litra).

Zdjęcie robił Thor ;)
 
Tarzanko, turlanko a boczki wciąż te same...
 
Było więc pracowicie, ruchliwie ale dla równowagi-czasami sennie i nudno.
Cztery rozciągnięte psy na podłodze to wystarczający powód, by nie ruszać się z łóżka, zwłaszcza, że i mnie na chwilę dopadło paskudne grypsko.

To, co ucieszyło mnie chyba najbardziej to świadomość właścicieli-każdy w pełni rozumiał zasadność spotkania zapoznawczego, dogłębnej rozmowy o przyzwyczajeniach psa, jego potrzebach i problemach. Każdy z psów miał szelki, adresówkę, dobrą karmę oraz smaczki. A co najważniejsze stały nadzór i opiekę. Bo pomysłowość psów czasami może nas przerosnąć ;) Ale to już jest temat na inny post!

Oczywiście nie zabrakło też telefonów "Jutro jadę do Anglii i potrzebuję opieki dla psa od dziś." Niestety pomimo całej sympatii do psów i zrozumienia dla sytuacji nagłych, takich "zleceń" nie przyjmuję. Ze względu na dobro psów, które pod opieką już mam, jak i dla własnego spokoju.
Życie pokazuje, że właściciel załatwiający wszystko na ostatnią chwilę, który krzywi się na określone zasady, będzie źródłem problemów (lub jego pies). A na takie przygody to ja już się nie piszę.

Jestem też oczywiście przedumna z Emki, która zaakceptowała każdego z gości. Poradziła sobie świetnie, udowadniając sobie i mnie, że jeśli tylko chce, to jej kontakty z psami mogą być naprawdę zrównoważone.
Dodatkowo znamy się już na i ufamy sobie na tyle, że żadna z nas nie musi obawiać się o tą drugą (ja, że Emka coś wywinie; ona, że pokocham innego psa a ona zostanie odrzucona).





11 komentarzy:

  1. Rozbawiła mnie Antlika, z tym, że jej ciągle jest gorąco :D

    fastyork.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeej ale świetnie! U nas bardzo brakuje takiego miejsca, już nie raz szukałam opieki dla Emeta i nic. Na obrzeżach miasta jest jeden hotel ale boksy, petsittera porządnego niestety nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to znak dla Ciebie? ;)
      W sumie u mnie w mieście, z tego co wiem też jestem jedynym Petsitterem.
      Nie wliczając tych, którzy uważają, że psa oduczyć ciągnięcia można tylko na kolczatce, oraz tych, którzy uważają że 10 piesków w jednym domu to żaden problem , bo się pobawią... ;)

      Usuń
  3. świetnie że masz profesjonalne podejście do tego co robisz! daje to nadzieję takim panikarom-psiomatkom jak ja :) i ja na szczęście nie musiałam jeszcze zostawiać Pufioka pod opieka kogoś innego niż najbliższa rodzina(najbliższa, czyt. lista osób którym ufam ogranicza się do..1.5 osoby :P)
    Ale mam świadomość że chwila oddania jej pod czyjąś opiekę jest nieunikniona. Chciałabym , żeby była wtedy pod opieką kogoś kto ma świadomość że mój pies nie musi lubić bawić się z innymi psami a przy obcych dużych sierściokach jest bliska zawału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja takie Panikary-Psiematki uwielbiam. Bo przynajmniej wiem, że o psie dowiem się wszystkiego, spacer zapoznawczy nie będzie problemem, a sama opieka czysta przyjemnością.
      Pozostaje mi Wam życzyć, żeby albo konieczności oddania jej pod opiekę nie było, albo...zapraszam do mnie :D
      Chyba, że mogę polecić kogoś sprawdzonego z Twojego rejonu, ale musiałabym wiedzieć, gdzie to? :)

      Usuń
  4. Coś my o tym "ciągle mi gorąco" wiemy :D akity to samo mają! Ale super że umiesz połączyć cztery odmienne od siebie rasy i stworzyć im własny wybieg :) bez złości i bez agresji! Szacun!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, to dla mnie bardzo budujące słowa! Sama się zastanawiałam, jak to rozsądnie podzielić, ale chcieć to móc! :)

      Usuń
  5. No no, brawo :-) wszyscy przezyli ;-)
    A tak serio - właśnie tak mi się zawsze shar pei kojarzył - z indywidualistą, takim troche może nawet kocim podejsciem do świata? :-)

    Śledzie pozdrawiają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie przypominają koty! Nawet to charakterystycznie chrapanie może czasem przerodzić się w mruczenie, a dupka sama podstawia się do miziania :D Pozdrawiamy Śledzie! :)

      Usuń
  6. Oj tak, żyć nie umierać <3
    Im więcej futer w domu, tym więcej energii, taka to dziwna zależność :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugie zdjęcie mnie po prostu rozroiło!
    Już długo choruje na takiego psinę ale na razie na ma dla niego odpowiednich warunków :/

    OdpowiedzUsuń