piątek, 5 lutego 2016

Smycz Flexi Vario System. Recenzja

Flexi. Smycz budząca tyle samo emocji, co kolczatka lub halter. Bo zła, bo rozleniwia, bo omijać trzeba i już.  Tymczasem prawda jest taka, że zrzucanie winy za brak manier u psa na flexi, jest tak samo sensowne, jak obarczanie samochodu winą za wypadek, zamiast kierowcy.
Dziś dzielimy się naszymi wrażeniami z użytkowania tego rodzaju smyczy. Jest ona pierwszą tego typu, która znalazła się na moim wyposażeniu. Czy jestem zadowolona, i co o zmianie sądzi Emka, dowiecie się za chwilę.
 Zacznę od tego, na czym inni recenzenci flexi zwykle kończą. To nie jest smycz dla każdego właściciela. I nie dla każdego psa. Jeśli Twój pies nie potrafi chodzić na zwykłej smyczy-ciągnie jak szalony, wyrywa się do innych psów lub atakuje rowerzystów lub przechodniów, to nie jest smycz dla Was. Jeśli jednak uporacie się z takimi zachowaniami, wtedy możecie pomyśleć o flexi. Jej rozciągliwość i wygoda nie zwalnia opiekuna z obowiązku wychowania psa. Warto też co jakiś czas przypomnieć psu o istnieniu zwyczajnej smyczy. Większość z Was pewnie to wie, ale zaznaczam to, tak dla pełnej jasności sytuacji.

 
Emka od zawsze chodziła na smyczy zwykłej. Między innymi przez jej "reaktywność" względem psów, rowerzystów i mężczyzn. Znana jest jej również długa linka (10m) dzięki zajęciom z tropienia. To właśnie podczas takiej aktywności, zauważyłam, że (nie tylko ona-wiele innych psów również) okolica karku jest dla niej strefą szczególnie wrażliwą, i każde mocniejsze pociągniecie linki (a im taśma dłuższa, tym bardziej ciąży) sprawia jej dyskomfort, co sygnalizuje odwróceniem się do mnie, bądź otrzepywaniem. Takie były jej również pierwsze zachowania na spacerze ze smyczą typu flexi. Po kilku minutach zrozumiała jednak w czym rzecz i spokojnie obspacerowałyśmy park.


Ponieważ psica waży 28 kg, nasz rozmiar smyczy to "L". Nie jest lekka, ale również nie tak ciężka, na jaką wygląda. Ale tym jest właśnie porządne wykonanie-to nie jest smycz, która po pierwszym upadku przestanie działać, albo która zatnie się po trzech dniach użytkowania. Jest też odporna na zarysowania o czym przekonałam się, kiedy spadła z półki, dzięki uprzejmości mojego kota...

Flexi Vario od tych flexi "zwyczajnych" odróżnia wielość gadżetów, i to całkiem przydatnych, choć według niektórych: zbytecznych. Zacznijmy od latarki. Przyklejana na rzepa (a więc w każdym momencie można ją zdemontować) z ledowym światłem, które w nocy oświetla nam drogę. Mieszkańcom większych miast, gdzie większość dróg jest oświetlona, może wydać się to przesadą. U mnie jednak, po wyjściu z domu jedyne co widzę to ciemność. Czarny kolor psa, nie ułatwia nam sprawy. Każdy psiarz wie, że dwie ręce to mało, gdy korzysta się z woreczków, smaczków i szarpaczków. Latarka może być więc albo w postaci czołówki, co na dłuższą metę jest niewygodne, albo jako dodatek do smyczy właśnie. Osobiście, oceniam to na plus! Prócz białego światełka mamy również czerwone, które w nocy może pomagać psu zlokalizowanie opiekuna, albo nam-położonej gdzieś w trawie smyczy.


 Smycz ma również możliwość regulowania szerokości rączki. Dla pań o drobnych dłoniach pokrętło zdecydowanie ułatwi pewny chwyt, panowie raczej z tego nie skorzystają.


Kolejnym udogodnieniem jest wymienna końcówka smyczy. Opcji mamy kilka. Standardowo flexi zakończona jest paskiem widocznym poniżej. Dodatkowo solidny karabińczyk odporny na korozję oraz zapięcie, które uniemożliwia zerwanie się taśmy.


Aby zmienić końcówkę, należy odbezpieczyć czerwoną zaślepkę, nacisnąć przycisk a następnie przesunąć końcówkę w bok. To daje nam gwarancję, że smycz sama się nie odepnie, nie odepnie jej też dziecko.


Typowy zestaw końcówek to amortyzator oraz pasek wzdłuż którego wbudowane jest podświetlany kabelek. W ofercie znajduje się jeszcze tak ciekawe rozwiązanie jak rozłączka umożliwiająca równoczesne zapięcie dwóch psów.



Choć amortyzator wygląda niepozornie, zdziwiłam się jego solidnością. Trzeba naprawdę mocno naprężyć mięśnie aby rozciągnąć końcówkę. Dzięki temu na spacerze nie musimy obawiać się wybitego barku, a pies urazu kręgosłupa...co może nam zafundować sytuacja, w której znikąd wyskakuje pies dwukrotnie większy od twojego (z życia wzięte).


Końcówka z podświetlanym kablem jest najdłuższa. Kolor światła zależy od wariantu smyczy: czerwone, niebieskie, zielone itd. Po kliknięciu włącznika pasek podświetla się ciągłym (widocznym na zdjęciu), pulsującym (wolniej) bądź migotającym (szybciej) światłem. Z reguły każdy wie, gdzie zaczyna się jego pies, są jednak sytuacje w których taka kolorowa końcówka ułatwi innym właścicielom bądź przechodniom rozpoznanie potencjalnego problemu, jakim jest nasz pies. I nie mówię tu tyle o ataku, co o wystraszeniu kogoś swoim nagłym pojawieniem się. U mnie w parku , który jest nieoświetlony jest to normalne, ale jak mówiłam, nasze okolice to obrzeża, i w nocy panują egipskie ciemności.


 Kolejnym dodatkiem jest pojemnik. W zależności od naszych przyzwyczajeń (i nie mówię tu o przyzwyczajeniach, którymi jest niesprzątanie tylko o tym, w co zwykle nieczystości zbieramy!) możemy przechowywać w nim woreczki bądź smakołyki.


Specjalna zaślepka pozwala na przemianę. Gdy miejsce, w którym można wyciągnąć woreczek zasklepimy wspomnianą zaślepką, otrzymujemy pojemnik na smaczki.
 

Nie jest tak przepastny, jak saszetka bądź czeluście naszych kieszeni, ale zawsze może być zapasowym składzikiem.


Ponieważ zaprezentowanie smaczków wiąże się z pojawieniem się psa (nos wie wszystko), relację zdjęciową pora zakończyć.  Przejdę zatem do plusów, minusów i podsumowania.


Plusy:
  • cały psi niezbędnik w jednym miejscu, mieszczący się w jednej dłoni
  • solidne wykonanie, gwarantujące długi czas użytkowania
  • możliwość wyboru akcesoriów, jak i kolorystki
  • ciężar i wielkość dopasowane do możliwości psa
  • uchwyt, dzięki któremu nasza dłoń nie sparzy się ześlizgującą się smyczą, gdy zapomnimy rękawiczek
  • poręczność
  • regulowana szerokość rączki
  • smycz nie ma kontaktu z podłożem, dzięki czemu nie brudzi się i nie plącze między łapami 

Minusy (albo bardziej ostrzeżenia i uwagi):
  • smycz ma swoją wagę i początkowo może wydawać się ciężka 
  • flexi jest typem smyczy dla psów, które opanowały poruszanie się na smyczy zwykłej, jak i dla opiekunów, którzy potrafią ją kontrolować
  • ze względu na swój ciężar (karabińczyk i taśma) należy uważać na rekację psów, zwłaszcza tych o delikatniejszej budowie ciała
  • flexi jest najbezpieczniejsza, gdy używamy jej wraz z szelkami
  • smycz nie służy do tego, aby właściciel stał w miejscu a pies się przemieszczał-spacer wymaga ruchu od obojga!

Podsumowanie


Nigdy nie przypuszczałam, że zostanę posiadaczką tego rodzaju smyczy. Klekot rozciąganych i blokujących się flexi, nieogarnięci właściciele i psy plączące się wokół drzew bądź nóg mijających osób, budziły moją niechęć.  Niechęć jednak budziła też we mnie ufajdana błotem zwykła smycz, bądź chwile, kiedy w zimny dzień goła ręka zostanie obtarta parcianym paskiem, lub co gorsza karabińczykiem, podczas niefortunnego zapinania/odpinania psa (znacie to uczucie?). I choć są chwile, podczas których lepiej sprawdzi się smycz tradycyjna (trening i szkolenie) to z pewnością trafiają się i takie spacery, kiedy flexi może godnie ją zastąpić.

Dziękujemy magazynowi Cztery Łapy za możliwość zapoznania się ze smyczą tego typu. Jednocześnie zapowiadam konkurs, w którym będzie można wygrać Flexi Vario System. Start w poniedziałek!


5 komentarzy:

  1. Ma taką smycz, tylko w rozmiarze odpowiednim dla mojej małej psinki. Bardzo ją sobie chwalę. Jest super wygodna, choć niestety zauważyłam, że nie wpływa ona dobrze na umiejętność chodzenia Fiki na luźniej smyczy. Sunia nauczyła się, że musi trochę ciągnąć, żeby iść i tak robi nawet gdy smycz przystopuję. Przy jej małym rozmiarze nie jest to kłopot, ale przy większym psie może być. Generalnie jednak plusów jest dużo więcej niż minusów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Flexi zawsze ma tyle samo plusów i minusów :) Ja cenie sobie to że mój Birek może odejść na kupkę trochę dalej (ma głupi nawyk chowania się ze swoimi potrzebami fizjologicznymi) :) Patrząc po niektórych właścicielach psów i to że pies się "wybiega" (tak, kiedyś to słyszałam) to powinny być badania psychologiczne aby ją kupić :P

    Pozdrawiam i obserwujemy (+)! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja, dziękuję i zapraszam do siebie: whippetzpasja.blogspot.com ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Flexi to nie moja bajka, ale strasznie spodobał mi się pomysł na rózne końcówki do smyczy - wow!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z początku uczyłam moją Lilo chodzić na normalnej smyczy, gdy nauczyła się chodzić przy nodze postanowiłam nagrodzić ją kupnem smyczy automatycznej. Z flexi nie posiadam (jednak bardzo chciałabym Flexi Vario System dwu pasmową) mamy jednak z Lolo Pets i powiem szczerze, że jak na razie się na niej nie zawiodłam :) POzdrawiamy! www.przygodylilo.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń