Lepiej późno, niż wcale. ;)
Czyli krótka relacja z warsztatów Paulą Rzewulską, które odbyły się na początku lutego w Łodzi.
Może na wstępie wypadałoby przybliżyć dziwaczne słowo "runder" tym, którzy nie są wtajemniczeni.
Z niemieckiego oznacza ni mniej ni więcej jak "okrągły". A runderowanie?
Tłumacząc je na polski użyłabym pewnie zwrotu "kołowanie".Bo właśnie to robi pies podczas tego ćwiczenia.
Bardziej obrazowo?
Pies przeszukuje teren pod kątem obecności osób żywych, kołując ósemki od lewej do prawej. W praktyce wygląda to tak, że gdy przewodnik porusza się drogą przed siebie, pies w tym czasie przeszukuje obszar po jednej i drugiej stronie drogi, kreśląc ósemki. Ze względu na tempo pracy psa, jak i jego niezawodny nos, strategia ta znacząco skraca czas akcji ratowniczych. Umiejętność ta jest nieoceniona zwłaszcza w trudno dostępnym terenie, porośniętym zaroślami, wysokimi trawami, czy bogatym w przewalone pnie, które ograniczają widoczność i spowalniają człowieka. A przecież chodzi o czas i szybkie odnalezienie osoby, która może potrzebować pomocy.
Jak do każdej aktywności z psem, podstawą jest zaufanie. Żeby pies był dobry w tym co robi, musi to lubić. Żeby to lubić, zajęcie powinno mu się kojarzyć, jak najlepiej. A przynajmniej tak powinno być. Awersja i wszelakie ku temu podobne metody świadczą jedynie o nieporadności człowieka, a nie o trudnym charakterze psa, czy też jego niepodatności na szkolenie.
Początkowa faza ćwiczeń to zbudowanie w psu skojarzenia, że pozorant to bardzo fajny człowiek. Pies biega więc od pozoranta do pozoranta, mijając pod drodze przewodnika. Jakby nie było duet przewodnik-pies to praca zespołowa i obie strony muszą być w kontakcie i zwracać na siebie uwagę. Pozoranta na początku widać, w trakcie nabywania przez psa doświadczenia jest chowany coraz lepiej i coraz dalej. Zawsze jest to jednak różnicowane tak, aby pies nie uczył się schematu. Jak wiadomo, schematy i rutyna gubi każdego ;) Pies znajduje więc ludzi bliżej drogi, dalej drogi, stojących, leżących, wydających różne dźwięki, przytomnych i nieruchomych a nawet idących w stronę psa.
Jest to również świetne ćwiczenie na zbudowanie w psie odruchu zwracania uwagi na mowę ciała przewodnika - konkretne ustawienie jest dla psa o wiele wyraźniejszym sygnałem niż słowne komendy. To również cenna nauka dla nas ludzi - jak niewielki gest, wysunięcie stopy w danym kierunku czy samo spojrzenie wystarczy psu do podjęcia konkretnych działań.
Na dalszym etapie szkolenia pies, po odnalezieniu człowieka powinien ten fakt "zgłosić" przewodnikowi. Sposobów na to jest wiele, i każdy powinien wynikać z naturalnych ukierunkowań psa. Emce na przykład najłatwiej przychodzi szczekanie, innym psom powrót do przewodnika z aportem, lub chwytanie przedmiotu, który przewodnik ma doczepiony do spodni.
Nieważne, czy pies jest szkolony na ratownika, czy jest zwykłym kanapowcem - ćwiczenie z runderu powinno przypaść do gustu każdemu. W końcu jest praca z człowiekiem, jest trochę ruchu, trzeba pomyśleć, a na końcu czeka nagroda. Idealny sposób na dobrze spędzony czas i zapewnienie psu zajęcia. Bo czy jest lepszy widok, niż psia duma z dobrze wykonanego zadania?
Dość ważną kwestią jest posłuszeństwo psa w zakresie przywołania. Jeśli wiemy, że pies może popędzić za zwierzyną i nie wrócić, warto na początku ćwiczyć z linką. Jakby nie było, ćwiczenie to jest na tyle motywujące dla psów, że wpływa również pozytywnie na budowanie w psu przekonania, że to ludzie są ciekawsi, niż jakiś tam wiewiór. A osobą, którą zawsze należy mieć na oku jest przewodnik.
Paula swoje doświadczenie zdobywała jako strażak w OSP JRS we Wrocławiu. Obecnie działa w norweskim Norske Redningshunder i jest przewodnikiem owczarka belgijskiego z uprawnieniami psa tropiącego, terenowego i lawinowego. Jej drugi pies przygotowuje się do swojej roli.
Nasza prowadząca bezbłędnie wskazywała słabe strony w dotychczasowym treningu psa i proponowała konkretne rozwiązania na dane bolączki. Zapewne dlatego uważam, że ten weekend był świetny - także pod względem doborowego towarzystwa, chętnych do pracy psów i świetnej pogody.
Słońce i odczuwalna temperatura na plusie zachęcały do wykorzystania czasu warsztatów w stu procentach. Tym bardziej chce mi się śmiać na myśl, że po niedzielnym zakończeniu szkolenia, poniedziałkowy ranek przywitał województwo łódzkie takim krajobrazem:
Życzę sobie i innym uczestnikom, więcej takich szkoleń. Które budują, uczą, napełniają głowę nowymi pomysłami na treningi i zachęcają do dalszych działań w tej dziedzinie - zarówno psa, jak i człowieka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz