Tak już się utarło, że w zimę pada śnieg. Nie dziwi to chyba nikogo, poza służbami drogowymi ;)
Raz napada go więcej, raz mniej, a to się roztopi, a to zamarznie.
Niezależnie jednak od temperatur, miejskie chodniki to istna rzeźnia dla łap naszych czwornogów.
Piasek z dodatkiem soli, to chyba najczęstsza mieszanka na zaśnieżonych, miejskich ścieżkach czy też drogach. I choć dzięki temu trudniej o fiknięcie kozła w powietrzu (co jest szczególnie spektakularne gdy w torbie niesiesz zakupy, w tym tuzin jajek), to lista minusów stosowania takiej mieszanki jest dłuższa. Szkodliwość soli z piaskiem widzimy oceniając nasze obuwie lub karoserię samochodu po intensywnym użytkowaniu zimą. Dlaczego więc o psich opuszkach nadal niewiele się myśli i mówi?
O ile psie łapy są zdrowe, czyli bez otarć, spękań czy ran, nie myślimy o soli, jako o wrogu.
Gdyby jednak wziąć pod uwagę, ile dziennie pies po trzech (nawet i krótkich spacerach), jest jej w stanie zjeść poprzez lizanie łap tuż po spacerze, nie bylibyśmy już tacy pewni, co do jej nieszkodliwości...
Dlatego niezależnie od stanu i kondycji łap, odruch płukania lub chociaż otarcia opuszek zwilżonym ciepłą wodą ręcznikiem, powinien być obowiązkowym punktem po każdym powrocie ze spaceru.
Co jednak, gdy nasz pies ma łapy, które wymagają szczególnej uwagi?
Warto pomyśleć o specyfiku, który będzie miał właściwości ochronne lub regeneracyjne.
Dla mniej wymagających wystarczy zwykła wazelina, która całkiem dobrze nawilża opuszki i chroni przed szkodliwym wpływem środowiska. Co jednak, gdy psie łapy są podrażnione, skłonne do spękań albo po prostu mamy psa z talentem do mniejszych i większych wypadków.
Maść na rany i nie tylko
Preparat ten ma przede wszystkim właściwości regenerujące (w przypadku zmian skórnych), jak i ochronne. Dlatego uważam nazwę za trochę mylącą. Bez wczytania się w instrukcję raczej nie wpadłabym na to, że "maść na rany", można również stosować jako środek chroniący psie opuszki czy też nos przed zimnem
Maść na rany Cortexu wskazana jest również na:
- rany płytkie i głębokie (te na łapach, jak i np. po założeniu szwów),
- otarcia od obroży czy szelek,
- egzemę lub atopowe zapalenie skóry,
- bruzdy łzowe (widoczne u biszkoptowych labradorów, jako brązowe smugi pod oczami),
- a także na modzele łokciowe (przypadłość ras dużych)
Dzięki temu, że krem wnika w głębokie warstwy tkanki a jego wiodącymi składnikami są propolis i kwas hialuronowy, przyspiesza on gojenie się ran, jak i jest w pełni bezpieczny.
Ze względu na naturalne składniki, cena maści jest dość wysoka. Jest to wydatek rzędu ok. 80 zł.
Gdy jednak zechcemy porównać kwestie zdrowotne naszego czworonoga, a nasze wkłady finansowe w np. kremy odmładzające (o składzie dość podobnym), powinniśmy dość szybko uznać, co zasługuje na większą uwagę z naszej strony ;)
Pierwsze wrażenia
Maść ma dość przyjemny zapach ale intensywny. Emka niuchała nosem już z daleka.
Nie przekonał jej zbytnio, jak zresztą każdy krem, pasta czy szampon itd.
Nakładanie tego rodzaju preparatów to osobna kwestia. To, co uważam za naistotniejsze to możliwość obwąchania specyfiku przez psa (nawet jeśli zapachu nie polubi, to go pozna), dobre skojarzenia, i każdorazowa prośba o podanie łapy. W końcu wypadałoby spytać o zgodę ;)
Emka miłośniczką tego rodzaju zabiegów - czy to kremowanie, czy przycinanie pazurów - nie jest.
Niemniej jednak pozwoli na nie. Nie należy przyjmować, że jedne psy tak mają a drugie nie.
To wszystko kwestia akceptacji, którą trzeba wypracować. Pokazywać psu, że majstrowanie przy łapach to normalna czynność i nie należy z tego powodu histeryzować, frustrować się i podgryzać czy też uciekać.
Jeśli pies ma problem ze spokojnym zniesieniem takiej czynności w domu, w bezpiecznych warunkach, bez udziału osób obcych i obcych zapachów (mowa o lecznicy), to jak ma się zachowywać w sytuacji, gdy tfu tfu, będzie potrzebna interwencja lekarska?
Dlatego nie zganiajmy na charakter psa, jego przejścia, czy nasz brak czasu, tylko bierzmy się do roboty :)
Aplikacja i efekty
O ile nie mogę wypowiedzieć się o właściwościach gojących (i oby tak pozostało ;) ), to już o właściwościach pielęgnacyjnych owszem. Emka po kilku aplikacjach miała mniej spękaną skórę na opuszkach, choć do pełnego ideału potrzeba było dłuższego okresu stosowania maści. Rzadziej również pokładała się podczas spaceru, by zająć się wygryzaniem zalegającego pomiędzy opuszkami śniegu - maść więc dość skutecznie chroni łapy przed jego przyleganiem. Zima jeszcze potrwa, więc być może poawią się nowe spostrzeżenia.
Podsumowanie
Wszechstronność wyżej opisanego preparatu może budzić niedowierzanie, jednak wystarczy poczytać o właściwościach poszczególnych jego składników. Co najważniejsze, nie jest to środek na bazie hormonów bądź innych niekoniecznie bezpiecznych substancji, tak chętnie przepisywanych na dermatozy i szybsze gojenie się różnego rodzaju obrażeń skóry.
Za pomocą jednego niepozornego pudełeczka zyskujemy maść, która może przydać nam się w wielu sytuacjach. Począwszy od ran pozabiegowych, pooperacyjnych, mniejszych zranień i zadrapań podczas spaceru, alergii skórnych, otarć od źle dobranych akcesoriów czy wreszcie, jako ochrona przed śniegiem i solą.
Ponieważ maść z powodzeniem można stosować w przypadku zarówno psów jak i kotów, uważam, że jest ona niezbędnym elementem apteczki naszych pupili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz