środa, 19 września 2018

Seminarium "Podstawy poszukiwań osób zaginionych".

W pierwszy weekend września (który był przecież przed chwilą!), uczestniczyłam w seminarium teoretyczno-praktycznym z Agnieszką Hadrzyńską i Marcinem Kowalskim.
Był czas na wiedzę, praktykę i...zaskoczenia.


Piątkowy wieczór rozpoczął się wykładem dającym ogólny pogląd na logistykę poszukiwań, jak i zmysł obserwacji przeciętnego człowieka. Dwie godziny wykładu w zupełności wystarczyły, żebym upewniła się co do trafności wyboru tego szkolenia. Prowadzili je ludzie znający się na rzeczy z doświadczeniem liczonym w grubych latach.

Prowadzący: Agnieszka Hadrzyńska ratownik w GPR OSP Siechnice oraz Marcin Kowalski, zastępca szefa Grupy Ratownictwa PCK Wrocław.

Sobota i niedziela upłynęła już pod znakiem stresu. Zaczęło się od obsługi gps-ów i kompasów (jak dobrze mieć 15letnie doświadczenie w tym temacie jako harcerka!) a później działań jako szybkie trójki, a także przeszukiwania sektorów. Wisienką na torcie była tyraliera - testując ją, zrozumieliśmy, dlaczego jest to szalenie nieskuteczna metoda. Nie było wśród nas ani jednej osoby, która mogłaby w pełni skupić się na "parciu przed siebie", w wyznaczonym kierunku. Utrudnienia terenowe w postaci przewalonych drzew, krzaków jeżyn, czy kępek pokrzyw, skierowały nasze wysiłki na  pilnowanie osób po naszych bokach, i jako takim utrzymywaniem równego odstępu pomiędzy każdym z ratowników. 

Jak za pomocą tego sposobu można znaleźć człowieka nie mam pojęcia, dlatego wszysy byliśmy zaskoczeni, gdy dowiedzieliśmy się, że jest to wciąż powszechnie stosowana metoda...



 Standardowe miny podczas nauki obsługi gpsów firmy garmin :D

Gpsy, które na początku budziły w większości lęk i odrazę, okazały się całkiem znośne do opanowania i przyjemne w użytkowaniu. Gdyby nie stopniowe wprowadzenie do tematu i przemyślane ćwiczenia, większość z nas uciekłaby w popłochu. Tymczasem wszyscy - a co najważniejsze - każdy w swoim tempie, zaprzyjaźnili się z tym niecenionym narzędziem pracy, zwiększającym skuteczność działań ratowników.

Ty weź. Nie, lepiej Ty. A może jednak Ty? ;)

Trzeba przyznać, że mieliśmy szczęście, pogoda nam dopisała, humory uczestników również, a i zadania z mapą, kompasami i gpsami też nie wypadły najgorzej. Przynajmniej tak twierdzili prowadzący. Co poniektórzy mieli też do rozwiązania zagadki logiczne - np. gdzie jest północ i który kompas wskazuje ją prawidłowo? ;)

Dylematy kompasistów...i właśnie dlatego wolę busole :P Fot. Scent Master

Wartość seminarium oceniam na bezcenną! Móstwo zagadnień, przykładów, dyskusji, praktyki i mądrych wniosków. Wiele wskazówek na dalszą pracę - jakich błędów nie popełniać, i co wypadałoby zmienić, aby skuteczność działań poszukiwawczych jedynie wzrastała. 

Mam szczerą nadzieję, że szkolenia tego typu (i na tym poziomie!), poza dostępnością dla zapaleńców mojego pokroju, z czasem staną się obowiązkowe dla każdej osoby noszącej mundur - strażaków, policjantów, straży granicznej, ratowników medycznych itd. itp. Zwłaszcza, że mamy w Polsce specjalistów, którzy mają wiedzę, mogą nauczać, i wciąż równają do najlepszych na świecie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz