Majówka dawno za nami, a ja wciąż nie wrzuciłam żadnych zdjęć. Chociaż pogoda nie dopisała-było zimno i deszczowo, to atrakcji nie brakowało. Ale co się dziwić, jeśli do kompletu z Emką dołączył retriever? Emka nowego współlokatora zaakceptowała od razu, dzięki czemu oboje mogli wreszcie się nacieszyć towarzystwem drugiego psa. Tak się składa bowiem, że Messiego inne psy się zwykle boją, a Emka rzadko kiedy spotyka kompana, który by za nią nadążył.
Retrievery zawsze uwielbiałam (i to się nie zmieni), jednak co innego jest o rasie coś wiedzieć i lubić, a co innego jej przedstawiciela posiadać. Ilość brudu i błota jaką mógł na siebie Messi przyjąć, a potem zrzucić z siebie (w trakcie schnięcia) jet niewyobrażalna. Zdolność i zamiłowanie do aportu (swojej ulubionej kaczki, albo będącego akurat pod ręką ręcznika, na której stoi miska wody...) może zachwycać ale i stanowić problem. Ilość energii jest niemała, tak jak i wielkość. No i przyjacielskie usposobienie-ludzie rozpływają się w zachwycie, ale pies już nie bardzo, gdy zewsząd wyrasta las rąk do głaskania, ciumkania i gadania...
Na szczęście na działce Messi od nawoływaczy był wolny. Tak jak i od tęsknoty za "swoimi"-eksploracja terenu i gonitwy z Emką skutecznie zajęły mu czas ;)
tutaj Messi jeszcze w swojej pierwotnej wersji kolorystycznej...
mistrzyni głupich min pozdrawia :P
jest most, jest rzeka! ale ja i tak wolę błoto!
Emka nie lubi jak stado się rozprasza...skoro ja zostaję w tyle robić zdjęcia, to ona poczeka...
no nie jest kochana?
zły pieseł łąkowy
najpierw trzeba się zmoczyć, a potem przekopać łąkę...absolutnie nie na odwrót...
siedzę i pachnę, bo coś za czyste to auto...
Emka miała świetnego towarzysza do zabawy. Zawsze mnie to zastanawia dlaczego o goldenach retrievierach mówi się retriever, a o labradorach retrieverach - labrador. Jest to dla mnie ciekawe zjawisko :). Ja to ogólnie odradzam ludziom posiadania psa. Dawno temu jeszcze z Homerem (moim poprzednim psem) na wystawie podeszła do nas wyfiokowana dama i po wstępie, że piesek ładny pyta czy warto mieć labradora. Popatrzyłam na nią i ze smutkiem w oczach odpowiedziałam, że niby fajnie, ale strasznie zrzucają sierść cały rok, w domu wszystko jest w sierści. Pani popatrzyła na mnie przerażonym wzrokiem pożegnała się i uciekła. Wiem jestem okropna, ale ludzie nie zdają sobie sprawy, że pies to ogromna odpowiedzialność. Pozdrawiamy Was serdecznie. Kasia i Storm
OdpowiedzUsuńI chwała Ci za to. Nie jesteś okropna tylko mówisz, jak jest a tak powinni robić wszyscy. Zaoszczędziłaś tym samym wiele nieporozumień zarówno psim jak i ludzkim istnieniom...I my pozdrawiamy! :)
UsuńŚliczne psiaki :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że się dogadali. A jaka zabawa fajna :). Wy macie dom tymczasowy,czy jak? :)
OdpowiedzUsuńHotel dla psów :)
UsuńRetrievery są cudne. Marat - labrador retriever - zachowuje się podobnie do Messiego. Każde błoto trzeba zaliczyć, obowiązkowo wymoczyć w nim brzuszek i ewentualnie boczki, z takiego błota nie wychodzi się powoli, z gracją, tylko pędem, a najlepiej, kiedy pędem można przebiec z jednego błota w drugie błoto. Poza tym, jak się znajdzie coś "niezwykle ładnie pachnącego", to taki retriever zastanawia się, czy może to pachnące cudo zjeść, czy się w nim wytarzać. Marat na początku próbuje skosztować, a potem się w tym tarza, tak było np. z rybami porzuconymi przez wędkarza, dodam rybami kilkudniowymi... Mimo ciągłego brudu i wątpliwego zapachu towarzyszącemu Maratowi, kocham tę rasę :) :)
OdpowiedzUsuńO tak, tarzanko też było, na szczęście tylko w trawie. Ufff... :)
UsuńEmka naprawdę stroi głupie miny, tak samo zresztą jak Zac :) Za to podobieństwo darzę go niesamowitą sympatią. :) Jakbyś kiedyś była w Poznaniu to zapraszam na wspólny spacer :)
OdpowiedzUsuńFotorelacja jest świetna, Emka miała super towarzysza do harców. W końcu ktoś zrozumiał jej upodobania :D
Pozdrawiam cieplutko
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń