sobota, 6 kwietnia 2013

Niedobre człowieki

Wymyślanie powodów, dla których wiosny wciąż nie ma, męczy mnie co raz bardziej. Wyjście na spacer powoli zamienia się w szybki obchód wokół parku, a wyłażące spod śniegu wspaniałości "cieszą" wszystkie zmysły. Emka jakby też już miała dość ciapania po kałużach-ja przynajmniej mam kalosze. Toteż choć obie uwielbiamy zimę, solidarnie się zgadzamy: ZIMO POZWALAMY CI ODEJŚĆ!

Nasze treningi póki co ograniczają się do dwóch sfer. Jedna obejmuje kliker i uruchamianie wszystkich części ciała. Tu mamy znaczne postępy. I oczy, i łapy, i tyłek i nos pracuje jak należy. Nawet i ogon, ale taki to już skutek uboczny klikania ;) Słuch się wyostrzył, ruchy precyzyjniejsze i szybsze no i  czas skupienia dłuższy.


Druga sfera, cóż...nie można mieć wszystkiego powiadają. I chyba słusznie...Obcy człowiek to wróg numer jeden. Czasami nie jest warty obszczekania, czasami aż za bardzo. Pojedynczo mijane osoby od których odciągam uwagę smaczkami nie są obszczekiwane tylko, gdy saszetka pełna. Z drugiej strony, gdy wrzucić Emkę w tłum ludzi i dać jej obwąchać na spokojnie każdego, okazuje się, że jest w pełni zrównoważonym psem, który co najwyżej szczeknie, gdy ktoś zrobi gwałtowny ruch zbyt blisko jej nosa. I smaczków wcale do tego nie trzeba...

Dwa tygodnie temu byłam przekonana,że może być już tylko lepiej. Nasza 7 godzinna obecność w miejscu, gdzie co chwila coś się działo, ktoś skakał, biegał albo i krzyczał powinna zostać oceniona na szóstkę z plusem. Początkowo niezbyt pewny pies, z czasem zrozumiał,że ludzie nie gryzą.


Ba, a nawet serwują obiad :)


Choć przez polanę przewinęło się z 70 osób, ofiar w ludziach ani psie, nie było.

Po tygodniu Emka-znana pasjonatka mody i stylu-postanowiła obwieścić dość żwawo idącej przez park dziewczynie, że nerki na wierzchu przy temperaturze +2 stopni, nie są najlepszym pomysłem. Niestety ta dobrej rady posłuchać nie chciała...Mija nam już szósty miesiąc bawienia się w "nie ruszaj człowieków".
Ćwiczenia samokontroli, uspokajania i wzmacnianie są na porządku dziennym, a ona uparcie dalej swoje...
Co takiego ta moja psina doświadczyła za młodu, że ludzie jej się źle kojarzą?

Na pociechę sobie powtarzam, że skoro mijanie dużych i głośnych ciężarówek jak i klekoczących białych dostawczaków nie robi na niej wrażenia, a wcześniej chciała się rzucać na każdy przejeżdżający pojazd mechaniczny...to sposób na jej zachowanie względem ludzi też jest i prędzej czy później go znajdziemy.

A póki co, jest weekend. Można się lenić :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz