sobota, 25 maja 2019

"Rektywność i autokontrola" czyli Boot Camp z Talking Dogs

W mniej więcej połowie maja, a dokładniej 10-11.05.2019, trafił mi się jeden z niewielu wolnych weekendów, jakie przysługują mi w roku.
Czy więc mogłam wykorzystać go w celu innym, niż doszkalanie się? ;)

Kanapkowy złodziej


Choć w warsztatach brałam udział jako obserwator, nie zabrakło psiego towarzystwa. Niestety ów towarzystwo nie zaprezentowało się zbyt dobrze, gdy musiało przeczekać część spotkania w aucie. Podczas pierwszej godziny wykładu, postanowiło przedostać się do bagażnika i dorwać kanapki (pieczołowice owinięte folią aluminiową, zamknięte w pojemniku), pozbawiając je wszelakiej zwartości (łącznie z masłem). Moją współtowarzyszkę podróży, a zarazem właścicielkę kanapek, będę przepraszać jeszcze długo :P

Po dotarciu na miejsce wykładu, powitał nas bardzo urokliwy widok. 
No ale z psami gospodrza się nie dyskutuje. Swoją drogą basenji to naprawdę specyficzna rasa.
Na szczęście w Polsce wciąż mało popularna - to naprawdę bardzo samodzielne istoty, bez ogródek wyrażające swoje zdanie ;)


Jak to na spotkaniach teoretycznych bywa, zawsze natrafi się na te rzeczy o których się wie, jak i te, które są zupełną nowością. Ponieważ wykład obfitował w schematy, wykresy, diagramy i przykłady, nowe wiadomości utrwalały się szybko (i mam nadzieję na długo). 

Wielkim plusem była możliwość spojrzenia na kwadrat wzmocnień przez pryzmat emocji. Dać nazwę temu, co się widzi na co dzień i stosuje podczas treningów. Upewnić się, że nie schodzi się z właściwej ścieżki. Że bez pytań o powód zachowania, dobieranie metody to loteria, która jeśli już dokądś prowadzi to przez chwilę, bo to ślepa uliczka. I tak, jak każdy pies ma inną osobowość, tak samo ma inne reakcje, inne progi tolerancji, inne potrzeby a zarazem inne powody do okazywania danych zachowań (bądź ich braku).

Niemałą burzę rozpętało stwierdzenie, że reaktywność nie odnosi się jedynie do psa pobudzonego ruchowo, szczekającego, biegającego, czy stale proszącego o piłkę, tudzież kontakt. Jest to stan, który tak samo może objawiać się wycofaniem, ucieczką i strachem. Nie chodzi więc o same zachowania ale raczej o ich intensywność w obliczu bodźca.

Z kolei po stwierdzeniu, że 2-3 dobrze przeprowadzone treningi samokontroli wystarczą, żeby pies oduczył się np. pogoni za zwierzyną, wszyscy przyjęli z niedowierzaniem (ja również), ale już tydzień po tych warsztatach, muszę przyznać rację prowadzącemu, Wojtkowi. Rama, która do tej pory szalała na widok każdego ptaka, jest w stanie teraz leżeć na trawie, gdy 5 metrów dalej skacze sobie sójka. 
A wszystko dzięki króciutkim sesjom zabawowym w domu i dwóm treningom w parku...ale o tym napiszę już w innym poście.

Po raz kolejny okazuje się jednak, że jeśli coś nie idzie i nie ma efektów, jest to kwestia niezrozumienia psa, tego, co go motywuje do danych działań i jego emocji. 
Nie zaś tego, że pies jest głupi. Choć to przecież najwygodniejsza wymówka przed tym, żeby wziąć się za pracę nad sobą i swoim psem.

Po wciągającym wykładzie i krótkiej przerwie (podczas której wyszły na jaw haniebne czyny Ramy), przyszła pora na część praktyczną. Ze zrozumiałych powodów - tą najbardziej wyczekaną.



Bardzo żałuję, że było mało psów, choć z drugiej strony, nie wiem jak długo musiały by trwać warsztaty przy większej grupce. Pierwszy dzień minął na podstawowych ćwiczeniach z jedzeniem lub zabawką. Psy szybko chwytały, jakie są zasady gry i co warto powtarzać, a czego się nie robi. 

Część praktyczna znakomicie pokazała, jak ważną funkcję spełnia komenda zwalniająca (czy to w postaci hasła, czy dźwięku lub gestu). I jak często sami kopiemy pod sobą dołek, nie będąc konsekwentnym w jej stosowaniu. Bo nie ma w tym żadnej winy psa, że zamiast siedzieć, ulatnia się po paru sekundach ;)

Wprawne oko dostrzeże piłkę w locie i grzecznie czekającego goldena.
Dzień wcześniej było to niewykonalne :)

A co  jest najlepszą nagrodą za grzeczną obserwację piłki rzucanej daleko?
Piłka rzucona blisko, ale za pozwoleniem opiekunki.



W wolnych chwilach sypały się pytania, ale co ważniejsze - odpowiedzi. Dawno nie byłam na warsztatach, na których poruszono tak wiele kwestii, niekoniecznie związanych z tematem, choć oczywiście dotyczących psów. Dzięki temu uczestnicy liznęli nie tylko wiedzę z zakresu samokontroli, emocji i łańcucha zachowań ale i również z np. używania smyczy czy strategii radzenia sobie. A to wszystko w postaci jednego weekendu zamiast kilku seminariów, webinarów czy stosie książek, których na polskim rynku o takiej tematyce wciąż mało. Całość naprawdę pieknie się uzupełniała, dając pełniejszy obraz na pracę szkoleniową z psem. Niedosyt który pozostał, jest dla mnie najlepszym wyznacznikiem, że było warto. 

W drodze powrotnej nie mogłam odmówić sobie zdjęcia tabliczki z prawie-imieniem mojego psa. Emka co prawda czekała na mnie w domu, ale myślami byłam i tak przy niej. Musiałam więc się uśmiechnąć na widok "Emowa". 


Podsumowując: zdecydowanie polecam, bo było warto a wiedzy i nowych podejść w tym temacie, nigdy dość! Miło było również zobaczyć znajome twarze i wspólnie pogadać o psach (inne tematy w takim gronie rzadko wchodzą w grę) :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz