czwartek, 1 marca 2018

Na zawsze razem

Post ten piszę w Liverpoolu, czekając na opóźniony samolot. Śnieg (zimą...) zaskoczył lotnisko i postawił pod znakiem zapytania wszystkie plany, spotkania i zobowiązania. Z tego też powodu zgaduję, że ten post również pojawi się z opóźnieniem.


Czekanie. Coś co nie tylko wypełnia nam czas, dzieli go na krótsze i znośniejsze odcinki ale właściwie określa nam sens życia.

Oczekuje się na Wielkanoc, oczekuje na Boże Narodzenie. Wypatrujemy znaków, efektów naszej pracy i kuriera z paczką. Czekamy na pierwszą miłość, ważny egzamin, emaila, podwyżkę, urlop i wiosnę. Niecierpliwimy się z powodu długiej kolejki na poczcie, braku wyników badań, gotujących się ale wciąż niedogotowanych ziemniaków i zajętej łazienki. 
A sekunda za sekundą, minuta po minucie, godzina za godziną nasze życie umyka. 

Choć pojawiają się radości mniejsze i większe, problemy łatwe i trudniejsze, wciąż jesteśmy w trybie oczekiwania. Na czyjś gest, słowo, decyzję, odpowiedź. Uzależniamy od nich swoje życie, swój nastrój, przebieg dnia i dalsze plany. Oczekując na przyszłość, rozpamiętujemy przeszłość...

Teraźniejszość nie jest naszą mocną stroną. Psy (i każdy zwierzak, jakim życie nas obdarowało) o tym wiedzą. Nie myślą o jutrzejszym obiedzie. Nie analizują wczorajszego komentarza pod swoim adresem. . Tu i teraz. Z Tobą lub obok Ciebie a może nawet na Tobie. To dlatego tak bardzo cenimy sobie ich towarzystwo. Przypominają nam, że czasami warto skupić sie na czymś innym. Wyłączyć tryb spięcia. Odłożyć sprawy niezależne od nas na bok. Pozwolić sobie na przyjęcie tego, co dzieje się teraz - z uśmiechem. Bez zamartwiania się "a co jeśli...?"

Aż wreszcie, kiedyś odchodzą. Ku naszej rozpaczy, i towarzyszącej jej złości z rozgoryczeniem.
Na nic zdadzą się słowa że przecież nasz pies nie mógł trafić lepiej, że miał szczęście i dobre życie. Że każdy kiedyś odchodzi i że taka już kolej rzeczy.

Przez ostatnie 28 dni (albo i nie) miałeś okazję pobyć ze swoim psem trochę bardziej. Może inaczej niż zwykle. Może z większym zaangażowaniem, a może krótka chwila dla pupila, to Twój codzienny rytuał (tak trzymać). Może zrozumiałeś go lepiej, albo wybaczyłeś którąś z wpadek prędzej.

Niezależnie od powodu, dla którego stałeś się właścicielem psa; niezależnie od jego rasy, wieku czy IQ, pamiętaj o jednym. Możesz mu kupować codzienne nowe łakocie, zabawki i robić pamiątkowe zdjęcia bądź filmy. Możesz zrobić historyczny odcisk łap w gipsie lub na płótnie. Możesz wytatuować go sobie na ręce bądź wygrawerować imię na wisiorku. Ale to, co tak naprawdę powinieneś zrobić to kolekcjonować wspólne chwile. A właściwie jak najwięcej chwil, które w momencie rozstania upewnią Cię w tym, że dałeś z siebie wszystko. Że byłeś dla psa tak, jak on był dla Ciebie. I że w pełni wykorzystałeś dany Wam czas niezależnie od tego czy było to 7 miesięcy, 5 lat czy czternaście.

Niech ten ostatni dzień zabawy pod tytułem "Poznaj swojego psa w 28 dni" będzie też i pierwszym, w którym nauczysz się być z psem tu i teraz. Nie za chwilę, nie wieczorem na spacerze i nie jutro po zakupach.

Choć wydajemy się gatunkiem myślącym logicznie, nasze postępowanie rzadko można tak nazwać.
Tracimy teraźniejszość na planowanie przyszłości, a przecież to co wydarzy się kiedyś w dużej mierze opiera się na tym, co robimy teraz. A to, co odkładamy na później, stanie się kiedyś tym, co będziemy rozpamiętywać.

Pozwólcie sobie czasem na to, żeby ani nie płynąć z prądem, ani nie walczyć idąc pod prąd. Tylko stanąć nad brzegiem rzeki, i wspólnie podziwiać widoki, niezależnie od tego, kim jest Wasz towarzysz :)





1 komentarz:

  1. Bardzo mądrze powiedziane :) aż się sama wzruszyłam. Ciągłe uświadamianie sobie, że przyszłości nigdy się nie zmieni, ale przyszłość zmienia się właśnie teraz - ot i całe nasze marne życie.
    ''O to chodzi jedynie,
    By naprzód wciąż iść śmiało,
    Bo zawsze się dochodzi
    Gdzie indziej, niż się chciało."
    Jak to ujął Leopold Staff.

    OdpowiedzUsuń