piątek, 29 września 2017

Niechciana kanapa i pies.

Każda królowa zasługuję na swój własny tron!
Zwłaszcza na zewnątrz, gdy pora roku juz nie ta, aby polegiwać na chłodnej glebie.


Emka ma już swoje lata. Co prawda do emerytury trochę jej brakuje, ale powoli widać, że unika miejsc zimnych i twardych. Kiedyś nie stanowiło to dla niej problemu, teraz jeśli może wybierać, stara się leżeć wygodnie.

Odpowiedzią na moje rozmyślania było znalezisko nieopodal domu. Wracając z zajęć, moją uwagę przykuła porzucona kanapa i niechciany materac. Materac oparty był o zadaszenie śmietnika a kanapa stała na uboczu. Na pewno nie pochodziły z tego samego źródła. Ale jakoś tak od razu rzuciły mi się w oczy. Poza stertą innych mebli, których ludzie się pozbywają w oszałamiającej ilości. Było tam dosłownie wszystko.

Kanapa okazała się cięższa niż z wyglądu. Bez wahania podejchałam więc samochodem, żeby po 20 minutach mocowania się z jej ciężarem, upchnąć ją do bagażnika. Jeśli ktokolwiek widział moje zmagania przez okno w bloku, z pewnością miał ubaw. Gdyby nie opuszczany próg w bagażniku, obeszłabym się smakiem. A zadek Emki dalej miałby twardo...



Po przywiezieniu gratów na działkę, i ich odkażeniu ( w końcu nieproszeni goście się zdarzają) nie trzeba było nic mówić, ani zapraszać.
Tylko znaleźć miejsce z dobrym widokiem i umościć materac.
Jak dla mnie, efekt całkiem przyjemny dla oka!



Emka umościła się natychmiastowo. A ja w nagrodę znalazłam pięknego podgrzybka. To chyba tak na szczęście. Nowej kanapowej królowej ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz