poniedziałek, 2 listopada 2015

Tropem zaginionych. Susannah Charleson


Tytuł oryginału: Scent of the Missing. Love and Partnership with a Search-And-Rescue Dog
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok: 2011
Okładka: miękka
Wymiary: 204 x 135 mm
Stron: 350

Poruszająca książka w formie reportażu o codziennej pracy psów ratowniczych oraz ich przewodników. To jedna z tych pozycji, których nie da się zrecenzować kilkoma słowami, ją po prostu trzeba przeczytać. Niezależnie od tego czy jesteś miłośnikiem psów, planujesz wyszkolić psa ratowniczego, czy interesuje Cię ta tematyka czy po prostu szukasz dobrej książki, nie pożałujesz chwil spędzonych na jej czytaniu. Trudno się od niej oderwać, a na końcu trudno się nie wzruszyć.

Wybrane cytaty

(...) Opowieść we wszystkich jej wersjach zawiera niezmienną przestrogę: "Zaufaj psu".

Przypisywanie szczeniakowi większego sukcesu niż ten, który w rzeczywistości osiągnął, skutkuje rozpoczęciem bardziej zaawansowanego szkolenia, do którego nie jest on jeszcze przygotowany. Sfrustrowany niepowodzeniami pies wyczuwa rozdrażnienie opiekuna i przestaje uważać poszukiwania za przygodę i dobrą zabawę, a w konsekwencji odmawia współpracy. Pewność siebie tresera również doznaje uszczerbku. Niedojrzałość zwierzęcia ukrywa on na własne ryzyko. Nadejdzie w końcu taki etap tresury,
na którym oczy opiekuna nie wystarczą, a za szybko wdrażany w poszukiwania szczeniak zawiedzie.

-Hej, słyszałem, że chcesz szkolić psa.
Pozostali podnoszą głowy.
-Tak-odpowiadam zdecydowanie, jakbym składała przysięgę małżeńską.

Tych, którzy są mniej ruchliwi, jak starcy, cechuje też wolniejsza przemiana materii, stąd ich słabsza woń. Mimo to psy węszące w powietrzu często odnajdują chorych na alzheimera, zagubionych w jakimś gąszczu albo na rumowisku i niezdolnych się stamtąd wydostać.

Psy poszukujące szczątek ludzkich niekiedy zatrzymują się nad grobem sprzed stu lat. Ich nadzwyczajne predyspozycje dają o sobie znać również wtedy, gdy zwłoki są pochowane w pobliżu korzeni drzew.
Kładą wówczas łapy na pniu, który wydziela ludzki zapach, stanowiący część fotosyntezy i związanych z nią procesów.

Dopiero po 6 miesiącach towarzyszenia doświadczonym treserom zaczęłam pojmować subtelniejsze sygnały poszukujących psów-zresztą one również doskonalą swe umiejętności wraz z upływem czasu. Za każdym razem, gdy ćwiczymy, zauważam nowe zachowanie u podopiecznych, z którymi pracuje od lat.

To powszechne pytanie, ale zwykle nie wiem, co na nie odpowiedzieć. "Robimy to dla ludzi"- mogłaby paść riposta, ale zabrzmiałaby ona nieco patetycznie, a ratownicy nie należą do osób zarozumiałych.

Teraz, na dzikim terenie, muszę się nauczyć, jak wyczytać z jej zachowania , kiedy zaczyna chwytać zapach (zainteresowanie), kiedy dokładniej go umiejscawia (wskazówka) i kiedy znajduje jego źródło (alarm).

Mogłoby się wydawać, że wybranie psa tej samej rasy ułatwia szkolenie, ale choć w terenie zachowują się podobnie, w gruncie rzeczy są zupełnie różne; każdy nowy pies oznacza nowy sposób porozumiewania się.

Blisko 80 % zdrowych ludzi kieruje się w prawo, kiedy się zgubi...

Mamy w SAR takie powiedzenie: wzywają cię z konkretnego powodu, ale rzeczywistość może okazać się całkiem inna. Przygotuj się na wszystko.

Kontrolowane przekroczenie ruchliwej autostrady, zatrzymanie się w nagłym wypadku, kiedy komenda pada z oddali, natychmiastowe usłuchanie polecenia "leżeć" w obliczu nieprzewidzianej sytuacji-wszystkie wymogi SAR opierają się na szacunku i harmonii, których źródłem jest coś tak elementarnego jak spacer.

Niezależne statystyki dotyczące psów z SAR podają, że podczas tresury odpada osiemdziesiąt procent psów kandydujących na ratowników. Nie potrafią lub nie chcą pracować albo też przytłacza je nadmiar zadań, więc dopada je stres i odchodzą.

To nie jest praca dla osób, które mają wyłącznie dobre chęci.

Było to piękne poszukiwanie. Bezpośrednie, celowe, na własną rękę-i lojalne. Lojalne wobec ofiary, lojalne wobec ekipy, lojalne wobec mnie. Tutaj nie wystarczyło tylko odnaleźć człowieka. Nie mając przy sobie tresera, Puzzle zrozumiała, że jej praca nie kończy się dopóki nie wróci i nie wskaże mi drogi do ofiary.

Po pracy na pustkowiu prawie osiągamy już ustalony przez Fletę żartobliwy współczynnik 1:2-efekty każdej godziny poszukiwań treser długowłosego psa wyczesuje przez dwie godziny.

Ci, którzy mogą, zostaną, dopóki Jimmy się nie odnajdzie, a potem pójdą na drugą albo trzecią zmianę.
To nie pierwszy raz, kiedy ktoś z nas będzie musiał po nocnych poszukiwaniach wykonywać codzienne obowiązki, lekko zamroczony i nieobecny duchem.

I na koniec dziękuję wszystkim: policjantom, pracownikom ambulansów, sanitariuszom, strażakom, psom i ochotnikom wyruszającym w środku nocy innym na ratunek.


2 komentarze:

  1. Podziwiam ratowników i ich psy, niesamowicie trudna praca, oby zawsze wracali :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm...
    "Mamy w SAR takie powiedzenie: wzywają cię z konkretnego powodu, ale rzeczywistość może okazać się całkiem inna. Przygotuj się na wszystko."

    OdpowiedzUsuń