Tyle się ostatnio dzieje, że nie nadążam z pisaniem. Tu warsztaty, tam recenzja, zaległy artykuł dla Kociego Miasta i ten o szelkach (o którego wciąż dopytujecie, a o którym nie zapomniałam!). I pewno wszystko nawarstwiałoby się jeszcze bardziej, gdyby nie tak zwane "szczęście w nieszczęściu". Powinnam być teraz w drodze do Wrocławia na jutrzejsze szkolenie z pierwszej pomocy, ale z racji paskudnej jelitówki drugiej współorganizatorki, postanowiłyśmy nikogo nie narażać. A kto kiedykolwiek z grypą żołądkową miał styczność, wie jakie to paskudne i zaraźliwe choróbsko...Tak więc Ania się kuruje a ja mogę nadrabiać zaległości.
Zajęcia z dziećmi i młodzieżą to coś, co sobie bardzo cenię. Edukacja pro zwierzęca w Polsce dopiero się rozwija, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Co rusz słychać o pogryzieniach, problemach z zachowaniem psów czy okrucieństwie wobec zwierząt. Jeśli szkoły chcą zrobić coś z myślą o zwierzętach, przeważnie jest to zbiórka darów dla schroniska. Oczywiście cel szczytny, ale to jednak za mało. Najlepiej bowiem zawsze zacząć od siebie i swojego otoczenia. Ucząc się zrozumienia psich zachowań i sygnałów a także szanując ich potrzeby i wybory. I właśnie taki cel miały nasze zajęcia.
Dzieciaki okazały się bardzo pojętne. Żadne z moich pytań nie pozostało bez odpowiedzi, a moje instrukcje odnośnie zachowania się w obecności Emki zostały w 100% zastosowane. Tak, tak, mój duży, czarny i zły pies też tam był! Długo się zastanawiałam czy ją brać czy nie. Olśnienie przyszło samo-Emka wkroczy do akcji w połowie. Dzięki temu dzieci będą mogły wykorzystać teorię w praktyce, a Emka nie zdąży się sfrustrować. I to był strzał w dziesiątkę!
Z mojego punktu widzenia, spotkanie było niezwykle wartościowe dla obu stron. Dzieci miały okazję poznać psa, który nie jest przedstawicielem "kochającym wszystko i wszystkich". Emka nie lubi i nie życzy sobie dotyku obcych osób. Ba, bardzo nie lubi, jeśli ktoś zaczyna z nią interakcję pierwszy-takową zaczyna jedynie wtedy, kiedy sama wyśle stosowne zaproszenie. Co nie oznacza,że jest złym psem, bo nie jest!
Z tego zadania, dzieciaki wywiązały się naprawdę wzorowo. Emka obeszła więc wszystkich, przy okazji znajdując przepyszniaste chrupki. Dla Emki więc była to lekcja o tym, że ludzie to nie potwory a ich większa grupa, wcale nie musi stresować.
Kiedy wszyscy zostali już należycie obwąchani, psica nie tylko się położyła ale i rozluźniła. Dzieci również, bo w końcu to działa w obie strony :) Przeszliśmy więc do etapu numer dwa. Dzielni ochotnicy za pomocą zaczarowanej kaszanki mieli zachęcić do siebie Emkę, ale na jej warunkach. Za poprawnie wykonane zadanie nie było głasków, ale łakocie. I tu znów uczniowie spisali się wzorowo! Ale, ale-Emka również. Jeśli ktoś nie wierzy, mam dowód w postaci poniższego zdjęcia :)
Cele zostały zrealizowane i osiągnięte. Emka się wyluzowała, i zrozumiała, że ludzie nie gryzą. Przybiła piątki, przeturlała się po podłodze, zrobiła a kuku, żeby na końcu paść zabitą ;) Dzieci zrozumiały, że psy mają prawo zadecydować o tym, czy chcą kontaktu czy nie. Nie tylko z szacunku do innych istot, ale i dla swojego bezpieczeństwa. I to jest chyba najważniejsze przesłanie, jakie powinniśmy wpajać młodemu pokoleniu...moim zdaniem...
Na koniec Emka udzieliła stosownego wywiadu :P
Ogromne podziękowania należą się również całemu personelowi z BP! Za przesympatyczną atmosferę, ciepłe przyjęcie, i trud włożony w przygotowania. I za zdjęcia! Ponoć to nie nasze ostatnie spotkanie i nie ostatnie zajęcia, kto wie, kto wie ;)
Super,myślę że takie zajęcia z dziećmi są potrzebne :).
OdpowiedzUsuńA Emka kochana :).
Super sprawa - edukacja dzieci w zakresie wchodzenia w kontakt ze zwierzętami jest bardzo ważna. Niestety, dorośli często zachowują się po prostu karygodnie, w myśl "zasady", mówiącej, że ładny pies to pies przyjazny - nie mogę się wprost odpędzić od cmokaczy, przywoływaczy i rozpraszaczy... A pies mój, chętny do zabaw, wyrywa mi ręce na smyczy. W przypadku mojego psa, to pół biedy, bo T. w nadmiernym entuzjazmie może najwyżej pobrudzić komuś ubranie, ale jeżeli mamy ładnego, a niekoniecznie kochającego wszystkich czworonoga... Nie pamiętam, kiedy dorosła osoba zapytała mnie, czy może pogłaskać T., z kolei dzieci to pytanie zdają dość często. Zapewne nie dzięki edukacji odebranej w domu rodzinnym, ale właśnie dzięki takim osobom jak Ty. Dzięki, tak trzymać!
OdpowiedzUsuńWspółczuję zatem, bo to naprawdę potrafi zirytować. Już o nakręceniu psa nie mówiąc. A najgorsi są "znawcy psów", co to przecież psy kochają i psy wiedzą, że oni je kochają, więc mogą głaskać każdego psa, kiedy im się podoba i gdzie im się podoba...mam takich kilka w rodzinie, dzięki czemu postępy z Emką lubią się cofać ;/ I na tych warsztatach było to sam, dzieci zrozumiały, a jedna dorosła osoba wyciągnęła od razu rękę, przez co Emka ją ofuknęła. Dlatego cała nadzieja w dzieciach!
UsuńOj, znawców psów też mam w rodzinie - jak na razie z tej ich wiedzy i doświadczenia wyniosłyśmy lekcje pod tytułem "żebranie przy stole" i "ciągnięcie na smyczy". :(
UsuńJestem pod wrażeniem warsztatów. Żyjemy w społeczeństwie, w którym jest bardzo dużo psów. Niezależnie od tego czy lubimy psy, czy też nie musimy nauczyć się zachowywać w ich towarzystwie. A co do psich "ekspertów" w rodzinie też takiego posiadam. Mój wujek potraktował głowę Storma jak piłkę do koszykówki. Tak energicznie klepał go po głowie, że obawiałam się, że psia głowa za chwilę odpadnie. Biedny Storm popatrzył na mnie jakby chciał zapytać o co chodzi temu facetowi. Gratulacje dla Emki spisała się na 6!!!
OdpowiedzUsuńZnawcy są wszędzie. I jak wiadomo ze znawcą się nie dyskutuje...i biedny Storm, bo łatwo mi sobie wyobrazić jak to wyglądało :(
Usuń"w typie hovawarta"?! foch!
OdpowiedzUsuńSpójrz no na zdjęcie w linku i powiedz, że masz jeszcze wątpliwości :P http://www.genetics.unibe.ch/content/rubrik/dog/e2353/e3007/index_eng.html
UsuńInicjatywa rewelacyjna, oby więcej takich! Świadomość o behawiorze psów czy też kotów jest najczęściej znikoma, jednak sam fakt, że ludzie CHCĄ się uczyć i robić jakiekolwiek kroki w tym kierunku już jest troszkę uspokajająca. Bo coś się zmienia na dobre, pytanie tylko czy taki trend zostanie na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, świetny post.