Dziś na notkę poświęcam Emce. Otóż
moja dzielna psica, która od 2 tygodni rezyduje na działce, miała
dziś możliwość przetestować szkoleniowy tor przeszkód. Emka to
specyficzny pies-wszelakich tyczek, słupków i poręczy nie darzy
zbyt wielkim zaufaniem. A żeby zachęcić ją do jakiejkolwiek
interakcji z takim przedmiotem trzeba się nieźle pogłówkować. Do
tej pory zawsze upierała się przy swoim- słupek można obejść
naokoło (zamiast przeskoczyć), ewentualnie przejść pod (zamiast
przeskoczyć).
Kto miał więcej radości i bardziej się cieszył? Hmm...moja radość była zdecydowanie głośniejsza...
Sesja pierwsza.
"Jak myślisz pańciu, że ja na to pójdę, to
jesteś w błędzie."
"No przecież wychylam głowę,
mało Ci jeszcze?"
Sesja druga, bez klikera ani rusz ;)
"Głupi człecze, czy nie widzisz łapy, tej
łapy, która poświęca się dla Twoich chorych ambicji?"
"Może jak przejdę
to da mi spokój. Ej, tak w ogóle to te patyki nie gryzą..."
Sesja trzecia, ostatnia :) Smakole i
zachęta przekształcają się w komendę HOP :)
I tak komendę "hop"
wpisujemy na stałe do słownika. Próbowałyśmy też na bardziej
zaawansowanej przeszkodzie-Emka hopała bez przeszkód. Ufff :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz